Udało się! Mam znowu poczucie, że brałam udział w czymś ważnym, ciekawym, „ciepłym”. Chodzi mi o wczorajszy spektakl „rakoTWÓRCZOŚĆ zmysłów” w Filharmonii Częstochowskiej. My na scenie nieźle się bawiliśmy w pierwszej części, w drugiej grały zupełnie inne emocje, a publiczność tak fajnie i ciepło reagowała… Tak, odbiór widzów jest bardzo ważny. Daje poczucie, że to co stworzyliśmy, pokazaliśmy, powiedzieliśmy zostało odebrane, usłyszane, więc ma sens. I te rozmowy przy lampce wina po spektaklu… Cudowne wsparcie od znajomych i nieznajomych, podziękowania, że pokazaliśmy coś bardzo wzruszającego, refleksyjnego, wartościowego, a z drugiej strony – pełnego humoru. Słyszałam opinie, że z takim spektaklem powinniśmy jeździć po całym kraju. Dziękujemy!
Tak, w tym spektaklu treść jest bardzo istotna. Dla mnie – najważniejsza. My nie jesteśmy aktorami. Po prostu mówimy od siebie. Między innymi mówimy o tym, jak radzimy sobie ze strachem towarzyszącym chorobie nowotworowej. Na przykład ja uświadomiłam sobie już po usłyszeniu diagnozy, jak pewne przekonania wzmacniają niepotrzebnie ten strach. Często słyszę, jak ludzie mówią:
„oby zdrowie było, bo jak zdrowia nie ma, to już nic nieważne, życie nic niewarte… itp. itd.”
Czyli co? Jak zachoruję poważnie, to już koniec?! Upadek w przepaść?! Nic dobrego już mnie nie czeka?! Bzdura! Jeśli ktoś tak myśli, to skąd ma mieć siły na walkę z chorobą (swoją lub bliskiej osoby)? A moje podejście jest takie: Dopóki żyję, czy to w zdrowiu, czy też w chorobie, nadal mogę przeżywać radość, szczęście, doznawać przyjemności, spotykać fajnych ludzi, kochać, być kochaną, podziwiać tyle piękna na tym świecie, śmiać się, bawić… Doświadczyłam tego wszystkiego w chorobie. Więc nie bójmy się aż tak bardzo choroby, nie nakręcajmy spirali strachu. Nasz spektakl też jest o tym.
Byłem na spektaklu. Było super. Bardzo wartościowa rakoTWÓRCZOŚĆ. Mądra i wzruszająca. Gratulacje RakoWaleczni – trzymajcie się. 🙂
PolubieniePolubienie